Jestem Herkulesem to film, który przyciąga uwagę już samym tytułem, sugerującym epickie przygody i mityczne wyzwania. Produkcja rumuńska z 2016 roku stara się przedstawić widzom nową interpretację klasycznych opowieści o Herkulesie, jednak zamiast wielkich bitew i bogów, otrzymujemy bardziej intymne spojrzenie na bohatera.
Film skupia się na wewnętrznych zmaganiach głównego bohatera, którego życie jest dalekie od ideału. Twórcy postawili na psychologiczną głębię postaci, co wprowadza nieco świeżości do znanego motywu herosa. Główna obsada aktorska, choć mniej znana międzynarodowej publiczności, wykonuje solidną pracę w oddaniu emocji i konfliktów targających postaciami.
Reżyser w sposób przemyślany wykorzystuje elementy wizualne – surowe krajobrazy Rumunii podkreślają osamotnienie i walkę Herkulesa z własnymi demonami. Minimalistyczne podejście do efektów specjalnych pozwala skupić się na fabule i relacjach między postaciami.
Jednakże dla tych, którzy oczekują spektakularnych scen akcji czy widowiskowych efektów rodem z hollywoodzkich produkcji o Herkulesie, film może okazać się rozczarowaniem. Jestem Herkulesem wymaga od widza cierpliwości i otwartości na nowe interpretacje znanych historii.
Warto docenić próbę stworzenia czegoś oryginalnego w obrębie tak eksploatowanego tematu jak mitologia grecka. Film pozostawia widza z pytaniami o prawdziwą naturę bohaterstwa oraz cenę, jaką płacimy za nasze wybory.
Podsumowując, Jestem Herkulesem to propozycja dla tych, którzy cenią sobie filmy zmuszające do refleksji nad ludzką kondycją oraz poszukujących nowych perspektyw w opowieściach o starożytnych herosach.